gru 08 2007

ostatni spacer po Warszawie


Komentarze: 0

Ranek. Ósma z minutami. Wysiadłam z pociągu. Warszawa Centralna. Mój ulubiony klimat. I ulubiona kawa latte – spacer z kubkiem po Wawie. Znajome uliczki, pamiętne miejsca… rozdarte serce. W autobusie czułam woń Armani Mania Black Code. Wspomnienia. Uczucia.

1 stycznia 2007. Postanowienie noworoczne, by ten rok nadał bieg sprawie pt. Michał – niech ta sprawa się zakończy lub nabierze tempa i się rozwinie. I w ostatnim miesiącu tego roku zamykam ten rozdział warszawskiego M. Choć może już zawsze będę mieć nadzieję?Po prostu czasami mniejszą, czasami większą…

Już nie będzie kwiatów pod drzwiami, nie będzie wspólnych łez i śmiechów, i N A S trzymających się za ręce…

Rozkopane Krakowskie Przedmieście, przeniesiony wodny przystanek tramwajowy – tak wiele się zmieniło przez ten wspólno-niewspólny czas. Jedyne co jest bez zmian to płynąca Wisła. Ona wciąż płynie. Płynie do przodu… I choć to jest ta sama Wisła, to też ma nowe prądy, i to co w sobie niesie…

I Most Poniatowskiego zbliżał się tak szybko, jak wtedy… i tak samo mocno nie chciałam do niego dojść…

Żegnam się TU, by TAM zacząć na nowo.

Nigdy nie lubiłam wyjeżdżać z Warszawy. Dziś też nie. Nie chcę. Oczy są jeszcze wilgotne, ale to już jedne z ostatnich łez… I zawsze będę kochać to miasto, bo to tutaj przeżyłam swoją największą miłość…

K O C H A . . . Urwane „kochać” – pytanie: on kocha? Ja kocham? A może kochałam?

ser-d-uszko : :
Do tej pory nie pojawił się jeszcze żaden komentarz. Ale Ty możesz to zmienić ;)

Dodaj komentarz