Komentarze: 2
Ubiegłoroczny maj miał na imię Borys, a On wciąż powtarzał: wszędzie ją widzę.
Emocje (i motywacje także) miały swój głos a zawstydzenie mieszało się z ekscytacją.
Wydział był rozpromieniony naszym uśmiechem. Było tak majowo i bez pachniał bzem…
Los podwójnie ze mnie zakpił wprowadzając do mojego życia Warszawę, w której On dziś pracuje a ja omijam szerokim łukiem, bo kocham i nienawidzę…Warszawę oczywiście…