Najnowsze wpisy, strona 1


cze 08 2006 .ANDRULA.
Komentarze: 3

Początkowo był Mariuszem. Pół roku zajęło mi przyswajanie informacji, że nie jest żadnym Mariuszem i nawet nie ma nic z nim wspólnego, może poza drobnym podobieństwem.

Polubiłam go już na samym początku. Oliwy do ognia dolała jego znajomość hiszpańskiego. Meksykański chłopiec…

Stawiane ku poznaniu kroki… Nagły odwrót. Stop. I chłód – moja oziębłość – głowa w dół i odrębny kąt uczelni… Taki foch. Dorosłam w ostatnich dniach starego roku. Zadzwoniłam. Zadzwonił.

W styczniu utonęliśmy w książkach. Psychologia poznania i psychologia dziecka w towarzystwie odwiecznego pytanie: kawa – nie kawa…

Czasem śmiech, czasem zapłakane oczy. Duża dawka braterstwa, ciut zazdrości. Taki kumpel do tańca i do różańca. Czasem nawet, jak nikt zaśpiewa dla mnie głosem Michała Bajora…

Nie wiem tylko jak się jemu udaje załagodzić moją złość, wywołać uśmiech przebaczenia, zawsze rozśmieszyć i udobruchać… 

 

I to jego Dagnuszka…

 

Moja Andrula.

 

ser-d-uszko : :
maj 26 2006 Pobieram lekcje umiejętnego czekania.
Komentarze: 0

Mężczyźni uczą mnie cierpliwości...

ser-d-uszko : :
maj 22 2006 Vlaho
Komentarze: 3

Vlaho

 

Nieważne, ile on ma w skrzynce odbiorczej Twoich SMS

Nieważne, czy Twoje zdjęcie stoi na Jego biurku

Nieważne, czy mówi o Tobie przyjaciółka czy koleżanka…

To tylko drobnostki. Szczegóły.

To co ważne, jest w Jego sercu.

Jego czas poświęcony Tobie,

Jego spojrzenie, gest, uśmiech w Twoją stronę.

On – źródło nadziei z którego czerpiesz bez dna…

 

Poznań, 20 maja 2006

ser-d-uszko : :
maj 02 2006 Borys.
Komentarze: 2

Ubiegłoroczny maj miał na imię Borys, a On wciąż powtarzał: wszędzie ją widzę.

Emocje (i motywacje także) miały swój głos a zawstydzenie mieszało się z ekscytacją.

Wydział był rozpromieniony naszym uśmiechem. Było tak majowo i bez pachniał bzem…

Los podwójnie ze mnie zakpił wprowadzając do mojego życia Warszawę, w której On dziś pracuje a ja omijam szerokim łukiem, bo kocham i nienawidzę…Warszawę oczywiście…

 

ser-d-uszko : :
kwi 28 2006 Pierwszy krok do nowego życia.
Komentarze: 0

Minęły Święta Wielkanocne – czas nadziei i przemiany.

I faktycznie u mnie też się coś zmieniło. Wzmocniłam ducha i ugasiłam rodzący się we mnie bunt, choć do doskonałości, to mi jeszcze daleko.

Pozwoliłam sobie na łzy, potok łez i chyba w ten sposób wyrzuciłam doszczętnie to, co się jeszcze w głębi mnie kryło. Zrzucam noszoną przeze mnie siedmiomiesięczną żałobę i powracam do życia. Na nowo uczę się uśmiechać i śmiać się. Wczoraj miałam pierwszą lekcję; nawet brzuch mnie rozbolał od tego śmiania się z Sokołkiem na wykładach. Poznaję nowych ludzi, selekcjonuję zawarte przyjaźnie i co od niektórych nabieram dystansu, bo po co na siłę udawać wielkich znajomych? Fałsz i kłamstwo zawsze poznają światło dzienne.

 

Mogę zaprosić słońce do mojego wnętrza, bo mam w sobie nową nadzieję…

 

ser-d-uszko : :